Chcę wam przedstawić moje denka kosmetyczne ubiegłego miesiąca. We wrześniu wykończyłam do cna aż 5 produktów. Jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdziły, ile kosztują i co o nich sądzę? No to zapraszam do lektury.

Pierwszym denkiem jest jogurt do ciała z firmy The Body Shop. Jest to produkt wegański o pojemności 200 ml i kosztuje ok 60 zł. Ma piękny i subtelny zapach mleka migdałowego, a jego kremowo – żelowa konsystencja zapewnia długotrwałe nawilżenie skóry. Zawiera kwas hialuronowy oraz glicerynę roślinnego pochodzenia. Na plus jest to, że balsam szybko się wchłania oraz nie pozostawia lepkiej i tłustej warstwy, czego nie lubię w pielęgnacji ciała. Nie podrażnia skóry, a latem przyjemnie chłodzi opalone ciało. Jedynym minusem według mnie jest jego cena. Uważam, że 60 zł za balsam do ciała dla zwykłego zjadacza chleba to dość duża przesada. Jednak gdyby był na sporej promocji to nie omieszkam go kupić ponownie.

Kolejnym wykończonym przeze mnie kosmetykiem jest krem pod oczy z aktywną witaminą C z firmy Bandi. Na uwagę zasługuje jego pojemność, ponieważ posiada aż 30 ml, gdzie standardowa wielkość kremów pod oczy to 15 ml. Mamy więc podwojoną wielkość w przystępnej cenie, ponieważ jego koszt to 69 zł. Uważam, że jest to dobra cena za dobry kosmetyk. Używając tego kremu miałam wrażenie, że go nigdy nie skończę, jest tak wydajny że niecała pompka wystarczy aby nawilżyć okolice oczu. Można go stosować rano i wieczorem, szybko się wchłania, więc jest idealnym gagatkiem pod makijaż. Nie podrażnił moich oczu, dobrze nawilżył skórę, nie powodował uczucia ściągnięcia lub przesuszenia w ciągu dnia. Mam wrażenie, że trochę rozjaśnił mi okolice oczu i zmniejszył cienie za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Z ręką na sercu mogę polecić ten produkt, ja na pewno jeszcze do niego wrócę.

Następnym denkiem, myślę że znany już większości z nas jest żel aloesowy z firmy Holika Holika. Posiada 250 ml w cenie ok 30 zł, ale często można go dorwać taniej na promocji. Ja wtedy właśnie robię sobie zapas. Warto wspomnieć, że jako jeden z nielicznych produktów ma w składzie aż 99% aloesu, podczas gdy inne żele aloesowe mają go o wiele mniej. Nie zawiera parabenów, olejów mineralnych, sztucznych barwników oraz składników pochodzenia zwierzęcego. Jest produktem wielofunkcyjnym, ponieważ można go stosować na twarz, ciało czy włosy oraz jest przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Najlepiej sprawdza się u mnie jako podkład pod olejowanie włosów. Przydał się również latem, kiedy zbyt mocno się opaliłam. Nawilżył moje ciało oraz dał kojące uczucie chłodzenia. Stosuję go również czasami jako serum na noc przed kremem. W dobie tego co się teraz dzieje na świecie, warto mieć go również pod ręką, aby zrobić domowy żel do dezynfekcji rąk. Niestety w sklepach pojawiają się braki, a duża część osób nie jest świadoma, że może samemu wykonać taki żel ze składników mających w domu. Dla mnie jest to świetny produkt i polecam każdemu kto go jeszcze nie używał. Na pewno to nie było moje ostatnie opakowanie.

W ubiegłym miesiącu wykończyłam także coś z kolorówki, a mianowicie korektor pod oczy Liquid Camouflage z firmy Lovely. Korektor ma pojemność 8 ml i jest dostępny w cenie regularnej 13,49 zł. Można go zakupić w Rossmannie, gdzie często jest na niego rabat. Produkt ten ma dużo zwolenniczek, niestety ja do nich się nie zaliczę, już wam mówię dlaczego. Oprócz wad posiada także zalety, na plus jest oczywiście cena i dobry stopień krycia, jednak to już wszystkie jego zalety. Bardzo nie podoba mi się to, że mocno oksyduje i najjaśniejszy odcień jest po prostu o kilka tonów za ciemny. Gdy myślałam, że dobrałam odpowiedni kolor podkładu i korektora byłam w wielkim błędzie. Korektor po chwili bardzo mocno ściemniał i odcinał się na twarzy dając efekt odwrotnej pandy pod oczami. Oprócz tego, niestety wysusza okolice moich oczu i w zestawie z pudrem wygląda sucho, nieestetycznie i wręcz staro, a przecież nie o taki efekt nam chodzi w makijażu. Ma nas upiększyć a nie dodać kilka lat. Poniżej przedstawiam wam jak ten korektor oksyduje.

Ostatnim zużytym przeze mnie produktem we wrześniu jest serum z firmy Balance Me, które otrzymałam w pudełku BeautyBox Lookfantastic. Serum posiada tylko 7 ml, ponieważ jest to wersja próbna ale wystarczyło do testów. Ta miniaturka kosztuje ok 40 zł. Produkt ten zawiera 99% naturalnych składników oraz jest odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Jego głównym celem jest pozbycie się przebarwień, zaczerwienień oraz zatkanych porów. Co do przebarwień i zaczerwienień to mogę się zgodzić, coś tam u mnie zaczęło znikać, natomiast z porami sobie nie poradził. Pachnie przyjemnie ziołowo, ale nie nachalnie co jest akurat atutem. Czy byłabym skłonna kupić pełnowymiarową wersję? Raczej nie, znam kosmetyki, które mają więcej do zaoferowania.

Podsumowując poprzedni miesiąc najbardziej jestem zadowolona z użytkowania kremu pod oczy oraz żelu aloesowego. Jakie są wasze denka kosmetyczne minionego miesiąca? Macie jakieś nowe odkrycia, perełki? Podzielcie się, może na coś się skuszę 🙂

You may also like

Zostaw komentarz