Too Faced Born this way – Najpiękniejsza paleta nude lata 2020?

Autor kosmetyczna.fanatyczka

Lubicie paletki nude?
Kto zakochał się w tej od pierwszego wejrzenia? Gdy ją zobaczyłam nie ukrywam, że moje serce przyspieszyło ❤️
Mam sporo paletek, więc nie zakupiłam jej odrazu po premierze, ale musiałam się na nią w końcu skusić i nie żałuję.

Paleta Too Faced Born this way nie jest dla mnie kolejną nudną i neutralną paletą. Ma wszystko czego potrzeba do makijaży dziennych jak i wieczorowych. Są dobrze napigmentowane maty, które z łatwością się rozcierają, jest matowy beżowy cień pod łuk brwiowy, jest ciemny brąz do wzmocnienia zewnętrznego kącika no i są błyski…

Błyski moim zdaniem są najsłabszą stroną tego produktu. Są dużo lepsze niż w Natural Lust, ale sądziłam że po prostu będą bardziej iskrzeć, pewnie przez to że są trochę suche w swojej konsystencji. Nie zrozumcie mnie źle są piękne, idealnie skomponowane kolorystycznie z matami, ładnie wyglądają na oku, ale mam wrażenie, że marka Too Faced trochę się zatrzymała w czasie jeżeli chodzi właśnie o cienie błyszczące. Na rynku mamy zdecydowanie lepsze, np cienie z GlamShop, które są totalnym sztosem. ?
Z resztą sami zobaczcie, zrobiłam dla was swatche.

Ja swoją paletkę kupiłam na promocji, oczywiście nie żałuję jej kupna, maltretuję ją ostatnio dzień w dzień ale nie dałabym za nią pierwotnej ceny. Więc jeżeli ktoś ma ochotę na zakup to polecam poczekać na promocję. Możecie ją dorwać w Sephora. Jej standardowa cena wynosi 199 zł, więc nie mało.

Ostatecznie jestem z niej zadowolona, używam jej w dziennych makijażach jak i w okazjonalnych, na pewno będzie ze mną podróżować.

A o to moje dwie propozycje z nią w roli głównej, jedna dzienna druga wieczorowa.

Dajcie znać co myślicie o tej paletce i czy byście się na nią skusili. Ja to zrobiłam i nie żałuję, pomimo tego że w moim asortymencie mam już kilka nude palet.

You may also like

Zostaw komentarz