W dzisiejszym poście przedstawię wam moje denka kosmetyczne ubiegłego miesiąca, czyli lutego. Wykończyłam aż sześć produktów, w tym trzy z pielęgnacji włosów, jeden ciała a dwa pozostałe z zakresu makijażu. Jeżeli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdziły, ile kosztują i co o nich sądzę to zapraszam do lektury.

DROŻDŻOWA MASKA DO WŁOSÓW

Zacznę od pielęgnacji włosów, pierwszym denkiem zeszłego miesiąca została myślę już znana każdej włosomaniaczce, maska drożdżowa do włosów Banii Agafii. Jest to kosmetyk, który ma działanie pobudzające wzrost włosów. Drożdże piwne to naturalne źródło białka, witamin i mikroelementów, które przenikają w strukturę włosa, wzmacniając je i przyspieszając wzrost. Olej z kiełków pszenicy posiada działanie regeneracyjne i przeciwdziałające wypadaniu. Sok z brzozy to znany ludowy środek na wzmocnienie cebulek włosowych. Dzięki zawartości olejów z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie.  Maska jest emulgująca, czyli rozpuszcza olej, jeżeli olejujemy nasze włosy. Dodatkowym plusem jest, że można ją używać na skalp. Produkt jest dostępny w większości drogeriach internetowych np. tutaj i kosztuje ok. 13,99 zł. Jego pojemność to 300 ml, więc trochę więcej niż standardowe tego typu kosmetyki. Ja zużyłam już niezliczone ilości tej maski. Jest dla mnie najlepsza do emulgowania oleju ze skóry głowy i do tego w bardzo dobrej cenie.

JEDWAB W PŁYNIE DO WŁOSÓW

Maska już była, więc pora na serum na końcówki. Jedwab w płynie L’biotica Biovax to produkt, który jest kuracją dla włosów zniszczonych i nie tylko. Kosmetyk ten intensywnie regeneruje zniszczone włosy, silnie je nawilża, reperuje i zamyka rozdwojone końcówki. Wygładza włosy i zapobiega ich elektryzowaniu, nadaje im jedwabisty połysk oraz miękkość. Opakowanie jest malutkie z pompką, co ułatwia dozowanie produktu. Jego pojemność to 15 ml, ale jest bardzo wydajny ponieważ wystarczy niewielka ilość do rozprowadzenia na włosy. Cena to ok. 12 zł, jest dostępny w drogeriach internetowych np. tutaj lub stacjonarnie w Naturze. Ja używam jedwabiu raz w tygodniu na umyte ale jeszcze mokre włosy, ponieważ suche może przetłuścić. Po jego użyciu włosy są bardziej wygładzone, nawilżone, błyszczące i łatwiej się rozczesują. Dobry produkt za niewielką cenę.

SUCHY SZAMPON DO WŁOSÓW

Na pewno każdy z nas ma dni, kiedy po prostu nie chce nam się lub zwyczajnie brakuje nam czasu na umycie głowy wraz z całą pielęgnacją włosów. Z pomocą wówczas przychodzi suchy szampon, który na chwilę potrafi zażegnać kryzys i odświeżyć włosy. Moim ostatnim był suchy szampon Niuqi o zapachu wiśni. Jest to firma dostępna w sklepach Biedronka. Od dawna jestem wierna produktom tego typu firmie Batista oraz ostatnio Ecocera, ale jak to kobieta lubię testować i zmieniać. Tym razem jednak nie wyszło mi to na dobre. Ten produkt kompletnie mi się niestety nie sprawdził. Zostawia biały nalot na włosach (wyglądają na siwe), bardzo je skleja oraz wysusza, ciężko je rozczesać bez ich wyrywania i pozostawia swędzący skalp. Zauważyłam przy dłuższym stosowaniu, że po jego użyciu, podczas myciu głowy wypada mi dwa razy więcej włosów. Za bardzo je obciąża i na pewno nie wrócę do niego więcej. Jego cena to 7,99 zł więc to chyba największy atut jak dla mnie tego kosmetyku, a pojemność to 200 ml.

KREM DO RĄK

O dłonie powinniśmy dbać przez cały rok tak jak o całe ciało, jednak w okresie zimowym potrzebują szczególnej pielęgnacji przez panujące warunki atmosferyczne. Ja mam powciskane kremy do rąk w każdy zakątek, żeby pamiętać o ich dbaniu. Ostatnio udało mi się wykończyć krem z firmy EOS o zapachu DELICATE PETALS- delikatne płatki. Produkt ten z całą pewnością zwraca na siebie swoim unikatowym kształtem opakowania. Jest w 96% składający się z naturalnych składników masła shea, ekstraktów z owsa, aloesu. Łatwo się wchłania i przyjemnie pachnie , ale nie daje jakiegoś oszałamiającego nawilżenia, na pewno nie takie które moje dłonie potrzebują w okresie zimowym. Przypisałabym go raczej do lekkich kremów. Jego pojemność to 44 ml, czyli dosyć niestandardowa, ale za to łatwo mieści się do torebki co jest na plus, cena zaś to ok. 20 zł, więc nie mało za taki malusie opakowanie. Jedno trzeba mu przyznać, wygląda naprawdę uroczo.

MOCNO KRYJĄCY I DROGERYJNY KOREKTOR

Od zawsze mam problem z zasinieniami pod oczami, które mi bardzo przeszkadzają. Kiedyś nie zwracałam aż tak na nie uwagi, pewnie dlatego że nie wykonywałam pełnego makijażu i nie było jeszcze mody na taki makeup. Zużyłam niezliczone opakowania korektorów, które miały mi ten problem zakryć. Najlepszym według mnie i denkiem poprzedniego miesiąca zarazem jest drogeryjny korektor Infaillible More Than Concealer od firmy L`Oreal Paris. To produkt, który ma naprawdę mocne i solidne krycie, moim zdaniem ma lepsze od kultowego Tarte Shape Tate. Jedynie czym się różnią to Tarte ma lżejszą i bardziej przyjazną konsystencję dla skóry pod oczami, podczas gdy L`Oreal wygląda bardziej sucho. Nie mniej jednak utrwalony odpowiednim pudrem (mam tutaj na myśli puder pod oczy, który jest specjalnie dedykowany do tego obszaru) wygląda dobrze, przykrywa zasinienia i jest długotrwały. Wystarczy naprawdę odrobina produktu aby zakryć to co chcemy, więc jest przy tym również wydajny. Dostępny jest np. w drogerii Rossmann, jednak tam cena jest potwornie zawyżona i nie opłaca się go tam nabyć nawet w promocji. Kosztuje tam 63,99 zł. Dlatego polecam szukać go w drogeriach internetowych, ponieważ wówczas za 10 ml produktu zapłacimy ok 30 zł.

ŻEL DO BRWI

Po pomalowaniu brwi cieniami, kredką czy też pomadą lubię wykończyć je dodatkowo żelem. Jednak preferuję przezroczyste i utrwalające tego typu produkty. Niestety żel z firmy Eyeko, który udało mi się jakimś cudem wykończyć w lutym nie spełnia tych oczekiwań. Po pierwsze daje kolor, co nie jest jego wadą, dla niektórych na pewno będzie zaletą, jednak nie dla mnie. Po drugie nie jest to żel, który utrwali brwi na mur beton jak np. ten z Benefitu czy nawet nasz polski drogeryjny Eveline. Jedyne co mi się w nim spodobało to mały i precyzyjny aplikator w formie szczoteczki, który bardzo ułatwia pracę z produktem. Nie pobrudzimy sobie nim skóry wokół brwi, a żel nie znajdzie się tam gdzie go nie chcemy. Ja swój żel otrzymałam w pudełku Lookfantastic, dlatego na zdjęciu jest przedstawiona miniaturowa wersja tego produktu. Natomiast pełnowymiarowa jest o pojemności 8 ml i kosztuje ok. 94 zł. Na pewno się na nią nie skuszę, dużo bardziej mi odpowiadają żele naszych rodzimych marek.

To już wszystkie denka kosmetyczne minionego miesiąca. Mam nadzieję, że recenzja przypadła wam do gustu i że chociaż w drobnym stopniu przybliżyłam wam te produkty. Dajcie znać czy używacie któreś z nich i co o nich sądzicie. Pamiętajcie, że moja ocena jest subiektywna i nie wszystko co mi pasuje musi się wam sprawdzić jak i na odwrót. Na to składa się wiele czynników np. rodzaj cery oraz czego oczekujemy od danego produktu.

You may also like

Zostaw komentarz